Kiedy wbiliśmy się już lekko zrobieni pod scenę - od razu rzuciła nam się na oczy atrakcyjna młoda dupcia. Jeden koleś z naszej ekipy zaczął się ślinić, a podchodząc do niej słowa z siebie wydobyć nie mógł, gdyż tak mu się język plątał, że nie dał rady wykrztusić z siebie słowa. Po jakimś czasie rozpoczął się koncert, a my wciąż mieliśmy na oku tą słodziutką dupeczkę. Zaraz po którymś z numerów paker jako że najmniej wypił i najbardziej trzeźwo widział otaczający nas świat podszedł do tej seksownej dupeczki klepiąc ją lekko po tyłeczku powiedział dwa słowa typu: rżniesz się? czy trzeba z tobą chodzić? Szczegółów nie znam, lecz po minie laski widać było że mięśnie pakera i zgrabny nos zainspirowały ją do jeszcze mocniejszych pląsów w tańcu. Po zakończonym koncercie, gdy cała gawiedź ruszyła z powrotem do swych domostw - widząc w oczach jędrnej Kunegundy zakłopotanie w oczach, zaproponowaliśmy jej nocleg w naszym wynajętym domu...